Czasami dawanie z siebie wszystkiego nie wystarczy. Czasami sama miłość nie może naprawić zepsutego związku. I nie możesz się ciągle niszczyć, próbując sprawić, by twój związek zadziałał. Nie możesz wziąć na siebie winy ani wziąć na siebie ciężaru, wierząc, że w jakiś sposób to twoja wina. „Spuść z tonu, wyluzuj, nie bądź taki serio. Zbyt poważne traktowanie siebie nie jest dla nas najzdrowsze. Oczywiście, żeby dojść do tego wniosku, troszkę się napracowałam i naprzeżywałam. Bo, choć może cię to zdziwić, ten, kto potrafi z życzliwością się ze wszystkiego śmiać, ten jest prawdziwie dorosły i wolny” – pisze psychoterapeutka Katarzyna Miller. Z nich nikt nie kpił. Ale nie przejmuję się, słaby psychicznie nie jestem - mówi 22-letni strzelec jedynego gola w meczu z Norwegią - Żarty Niemców ani mnie obchodzą, ani śmieszą. Przyjemnością zastępczą, którą daje nam przekraczanie siebie, jest wolność. Stajemy się wolni. Zaczynamy działać wbrew okaleczającym nas lękom, a to już jest wyzwolenie. Zanim zdecydowaliśmy sią na przekroczenie siebie, użytkowaliśmy zaledwie 10% naszych zdolności - zdolności naszych zmysłów, emocji, rozumu i serca. . Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Translation - based on AI technology Oops! We are having trouble retrieving the are working on solving the issue. brać wszystkiego do siebie Voice translation and longer texts Nie powinnaś brać wszystkiego do siebie. Nie możesz brać wszystkiego do siebie. Nie mozesz tak bardzo brac do siebie wszystkiego co mowi Elena. Nie musicie wszystkiego brać do siebie na poważnie, zdjęcia mogą posłużyć Wam jako inspiracja do stworzenia własnych zestawów. You do not have to take everything seriously, photos can be an inspiration for you to create your own sets. No results found for this meaning. Results: 21473. Exact: 2. Elapsed time: 252 ms. Leczenie depresji wzbudza wiele kontrowersji. Temat ten pojawił się jako pierwszy w komentarzach po moim ostatnim wpisie “Kiedy spadanie staje się lataniem”. Dlatego piszę o nim teraz, choć miałam w planach coś innego. Czuję, że wyjaśnienie tej kwestii na samym początku jest bardzo potrzebne. Nie jestem lekarzem, ani terapeutą. Przez wiele lat zmagałam się z depresją. Dotknęłam dna i wyszła z tego upadku zupełnie inna. Prawdziwa, autentyczna, odważna, ciekawa i pełna miłości do siebie, świata i ludzi. To co przeczytacie w kolejnych odcinkach, to o czym jest książka, to moje, powtarzam, MOJE, doświadczenia i MOJA droga. Nigdy nie powiem “Podążaj za mną, rób to co ja, a będziesz szczęśliwym człowiekiem”. Zawsze podkreślam, żeby szukać własnej drogi. Postaram się pokazać jak ja odnalazłam moją i jak Ty możesz odnaleźć swoją, ale nie powiem Ci którędy Twoja droga prowadzi, bo to by była moja droga, nie Twoja. Moje życie, nie Twoje. A Ty masz żyć własnym życiem i być sobą. Postaram się nauczyć Cię jak słuchać TWOJEGO Serca, jak nauczyć TWOJĄ Duszę śpiewać, jak sprawić, by TWÓJ Rozum pomagał realizować TWOJE cele, a TWOJE zdrowe Ciało niosło Cię w kierunku, który TY obierzesz. No więc leczyć, czy nie leczyć farmakologicznie? Pozostanie przy życiu jest sprawą nadrzędną. Tak długo jak żyjesz, możesz swoje życie zmienić. Ale decyzję co do leczenia farmakologicznego musisz podjąć Ty. Tak, Ty. Nie ja, współmałżonek, rodzic, czy lekarz, tylko Ty, bo to Twoje życie i tylko Ty wiesz co dla Ciebie jest najlepsze. Zanim zaczniesz brać leki antydepresyjne zadaj sobie proste pytania i szczerze na nie odpowiedz: • Dlaczego mam brać leki? • Czy po to żeby przeżyć i zacząć pracować nad zmianą swojego życia? • Czy w lekach szukam rozwiązania moich problemów, chcę dostać PIGUŁKĘ SZCZĘŚCIA i żyć tak jak żyłam do tej pory? Parę lat wcześniej trafiłam do terapeuty. Nic mnie nie cieszyło, choć miałam wszystko. Byłam przybita, smutna, ogarniało mnie poczucie beznadziei. Terapeuta spytał czego od niego oczekuję. – Chcę dostać jakąś pigułkę, żebym się ogarnęła i mogła normalnie żyć” – taka była moja odpowiedź. Wtedy pigułki nie dostałam. Przeszłam krótką terapię, wzięłam się w garść, ale nie byłam gotowa na zmiany, które by pozwoliły mi być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Chciałam dostać PIGUŁKĘ SZCZĘŚCIA i ruszyć dalej do moich obowiązków, mojego życia. Nie, nie mojego. Bo ono nie było moje, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Dopiero parę lat później dojrzałam do tego, by znaleźć źródło depresji, zrozumieć je i zmienić schematy postępowania tak, by żyć w zgodzie ze sobą. Jeśli zdecydujesz się na leczenie, to zastanów się nad tym co dalej. Leczenie bez równoległej terapii może złagodzić skutki, ale nie wyleczy przyczyn. Jak długo zamierzasz przyjmować leki? Kiedy i jak zdecydujesz żeby je odstawić? Rozmawiałam niedawno z cudowną kobietą, która marzy o adopcji. Od lat jest na lekach, które stabilizują jej samopoczucie. Boi się, że to będzie przeciwwskazaniem do adopcji, a jednocześnie boi się odstawić leki. Najpierw jej życiem rządziła depresja, teraz leki. Jej życiem nadal kieruje lęk. Lęk przed życiem bez leków. Lęk przed samą sobą. Lęk przed oceną innych. Czy jest szczęśliwa? Nie wiem. Czy jest wolna? Czy jest sobą? W 2014 roku, kiedy zmagałam się z depresją i całym moim życiem, przeczytałam wywiad z jedną z czołowych polskich sportsmenek. To był jej coming out. Przyznała się, że od lat zmaga się z depresją, że są dni, które spędza w łóżku gapiąc się w sufit. To co mnie uderzyło, to był jej żal, że leki nie działają. Miałam wrażenie, że to w nich pokładała całą nadzieję na wyzdrowienie, a kiedy zawiodły, załamała się jeszcze bardziej. Pamiętam jak czytałam ten artykuł i to jej wyznanie, że teraz zamierza rzucić się w wir sportowych treningów. Pamiętam mój wewnętrzny sprzeciw. Bo leki nie pomagają, gdy przyczyna depresji pozostaje. Mogą ją zagłuszyć, przytłumić, ogłuszyć, ale ona i tak wylezie w najbardziej niespodziewanym momencie. Najważniejsze jest to, by znaleźć przyczynę i zmienić swoje życie tak, by być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Szczęśliwy człowiek to nie taki, który stoi na podium, a w momencie, gdy z niego schodzi natychmiast wpada w ramiona depresji. To nie taki, który zdobył kolejny kontrakt, kupił kolejny samochód, czy dom, bo moment osiągnięcia celu jest również początkiem kolejnego doła. Szczęśliwy człowiek, to nie taki, który właśnie przeżywa kolejny romans, awans, czy wygrywa w totolotka, ale taki, który jest szczęśliwy bez powodu. A szczęśliwy bez powodu to taki człowiek, którego Serce, Dusza, Rozum i Ciało są jednym i w harmonii podążają w tym samym kierunku. Płomienne romanse, drogie przedmioty, czy totolotek nie mają ze szczęściem nic wspólnego. Szczęście jest w nas samych. My jednak wolimy szukać go na zewnątrz i wszędzie tam, gdzie nas nie ma. Trzymamy się kurczowo przeszłości, pragnąc powrócić do chwil, w których byliśmy szczęśliwi, albo pędzimy ku przyszłości, która ma nas zbawić. To strasznie męczące, mało satysfakcjonujące, a czasem bardzo bolesne. W końcu decydujemy się na pigułki, które mają złagodzić ból codziennej egzystencji. Dysponujemy gigantycznym arsenałem środków mających na celu zmuszenie naszego Ciała do milczenia i posłuszeństwa. Od środków przeciwbólowych, poprzez wszelkiego rodzaju suplementy mające poprawić sprawność seksualną, polepszyć nastrój, uleczyć wątrobę żebyśmy mogli więcej jeść i złagodzić objawy kaca żebyśmy mogli więcej pić, aż po leki antydepresyjne. O lekach antydepresyjnych mogę powiedzieć wyłącznie to, co o nich wiem z własnego doświadczenia. Przerobiłam trzy lub cztery. Nie będę cytować ich nazw, bo wszystkie miały wspólny mianownik – smażyły mi mózg, który wymiotował do wnętrza mojej głowy. Miałam mdłości, nic nie mogłam jeść, chudłam. W najgorszym momencie ważyłam 47 kg. To o 10 kg mniej niż ważę obecnie! Miałam zawroty głowy i omdlenia. Nie mogłam się skoncentrować nawet na prowadzeniu samochodu. Często miałam wrażenie, że jestem obok siebie. Myślę, że nadawałam się do zamknięcia. Na pewno nie nadawałam się do prowadzenia pojazdów, a pojazdów z dziećmi w szczególności. Nie nadawałam się do pracy, ani do codziennego życia. Mój organizm, moje ukochane, mądre Ciało dawało mi głośno i wyraźnie do zrozumienia, że je zatruwam. Pamiętnik, czerwiec 2014 “Skarżyłam się psychiatrom, psychologom, kardiologom i lekarzom pierwszego kontaktu na koszmarne samopoczucie po lekach. Wszyscy zgodnie twierdzili, że to normalne, że za parę miesięcy organizm się przyzwyczai. Leczenie miało trwać rok, do trzech lat. Co do cholery jest normalne?! To, że opisane przeze mnie objawy są wyszczególnione jako skutki uboczne w ulotkach dolekowych nie znaczy, że to jest normalne! Do czego się przyzwyczai?! Moje mądre Ciało broni się jak rażony prądem lew. Wszystkimi możliwymi kanałami daje do zrozumienia, że te leki są dla mnie złe, bardzo złe. Pewnie faktycznie po 2,3 miesiącach opadłoby z sił i zaprzestało walki. Pewnie mój mózg osiągnąłby konsystencję jajecznicy, którą można dowolnie pobełtać. Odmówiłam. Na mojej karcie leczenia widnieje komentarz: pacjentka odmawia leczenia farmakologicznego. Tak odmawiam. Z pełną świadomością, którą jeszcze na tym etapie posiadam i całą stanowczością, odmawiam! Wiem, że leki antydepresyjnie niektórym pomagają, a nawet ratują życie, ale uważam, że aby wyleczyć się z symptomów depresji należy odnaleźć i uzdrowić jej źródło. Leki jedynie neutralizują jej symptomy. Nie jestem lekarzem, ale twierdzę, że leki antydepresyjne są jak Paracetamol na raka. I pomyśleć, że potrzeba nawet trzech lat, żeby skutecznie ogłuszyć Ciało człowieka, tak by przestało upominać się o życie, które nie powoduje depresji. Nie chcę być od niczego, uzależniona. Ja postanawiam, że będę wolna. Od leków też.” Wychodzenie z depresji to długi proces Mnie zajęło to rok. Bez leków antydepresyjnych. Zważywszy jednak, że spędziłam większość życia, żeby się w depresję wpakować, rok to całkiem dobry wynik. Przez około dwa miesiące przyjmowałam Xanax, który powodował, że nie miałam skrajnych emocji. A więc żadnych dołów, ale też żadnych uniesień. Ot, takie życie o temperaturze pokojowej. Ja jednak zapragnęłam zwiedzać lodowce i wspinać się na szczyty wulkanów. Chciałam żyć z pasją, doświadczać wszystkich jego odcieni, zapachów i temperatur, dotykać wszystkich emocji. Chciałam, by życie pełnią życia było dla mnie bezpieczne, chciałam czerpać pełnymi garściami i oddychać pełną piersią, smakować zarówno łzy rozpaczy jak i radości. Wiedziałam, że będzie to dla mnie bezpieczne tylko wtedy, kiedy w pełni zaakceptuję i pokocham siebie. Kiedy będę mogła podejść do moich problemów i smutków bez obwiniania i samochłostania. Kiedy nauczę się traktować siebie jak najlepszą przyjaciółkę, z wyrozumiałością zarezerwowaną jedynie dla dziecka i zachwytem dla kobiety, którą jestem. Bycie Kobietą nie dla wszystkich jest takie proste i oczywiste. Dla mnie nie było. Mogę powiedzieć, że zostałam kobietą dopiero w wieku 40 lat. Ale o tym za tydzień, 8 marca:) Home Miłość i RelacjePrzyjaciele i Znajomi zapytał(a) o 22:21 Jak nie brać wszystkiego do siebie ? Nie chodzi mi o opinie ludzi bo po niektórych to po mnie spływa ale np przyjaciel powiedział bym nie brała wszystkiego do siebie i bym się tak nie starała ? jak przestać się starać nie umiem po prostu chce by wszystko było idealne dla niego xd Odpowiedzi skirzyn odpowiedział(a) o 22:22 skoro jest Twoim przyjacielem powinien Cie zaakceptować taką jaka jestes ale chce się dla niego starać a on się troche zaczyna mnie bać i o to chodzi :( blocked odpowiedział(a) o 22:28 może się boi ze przez to zbytnie staranie coś czujesz do niego Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Bardzo częstym problemem, który może obniżyć Twoją samoocenę lub nawarstwiać tak dużo złości, że para może zacząć wydobywać się z twoich uszu, jest branie rzeczy zbyt osobiście. Możesz więc spróbować wyhodować grubszą skórę i pozwolić, by krytyka, negatywne nastawienie lub werbalne ataki po prostu spływały po tobie. Przestań brać rzeczy zbyt osobiście. Czasem jednak łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Dlatego w artykule chciałbym podzielić się 6 nawykami, które naprawdę działają na mnie – przynajmniej w większości przypadków – i pomagają mi zmniejszyć stres, złość i ból w moim życiu. Mam nadzieję, że też Ci się przydadzą. Oddychaj. Po prostu skup się na oddychaniu przez minutę lub dwie. Skoncentruj się tylko na powietrzu wchodzącym i wychodzącym z nosa. Nic więcej. To proste ćwiczenie pomoże ci nieco uspokoić umysł i ciało. Pomoże ci stworzyć trochę przestrzeni między tobą a tym, co właśnie się wydarzyło, a robiąc to, masz mniejszą szansę na odruchową reakcję i, na przykład, uderzenie werbalnie w drugą osobę. Takie postępowanie ułatwia reagowanie na sytuację w taki sposób, w jaki możesz sobie tego życzyć. Uzyskaj wyjaśnienie. Nie wyciągaj pochopnych wniosków na podstawie tego, co właśnie źle zrozumiałaś, i pozwól, by wciągnęło cię to w złość lub użalanie się nad sobą. Zamiast tego zadawaj pytania, jeśli to możliwe, aby nieco wyjaśnić, co druga osoba miała na myśli. I jeśli możesz, wyjaśnij, jak się czujesz, po tym co powiedział. Mamy różne perspektywy i sposoby komunikowania się, a druga osoba może, na przykład, nie zdawać sobie sprawy, że wydało się to nieco szorstkie lub niegrzeczne. Uświadom sobie, że wszystko nie jest o Tobie. Bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę myślenia, że ​​krytyka lub słowne ataki, które otrzymujesz, dotyczą Ciebie lub czegoś, co zrobiłaś. Może po prostu, druga osoba ma zły dzień, tydzień lub rok. Albo o tym, jak są obecnie nieszczęśliwi w pracy lub w małżeństwie. W ten sposób wyzwalają stłumione emocje i napięcia na Tobie, po prostu znajdujesz się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Przypomnij sobie o tym, gdy znajdziesz się w sytuacji, w której prawdopodobnie będziesz brać rzeczy do siebie. Porozmawiaj o tym. Kiedy zaczniesz wszystko brać do siebie, możesz utknąć w negatywnej spirali zatopienia się i utraty poczucia własnej wartości, która po prostu staje się coraz silniejsza. Wyłam się z tego lub zapobiegnij temu, wypuszczając na światło dzienne to, co się wydarzyło. Porozmawiaj o tym z kimś bliskim i pozwól swojej przyjaciółce podzielić się swoim spojrzeniem na to, co się stało. Może wie coś o tym, jak osoba, która cię werbalnie zaatakowała, przechodzi przez trudny okres. Albo może po prostu wysłuchać i przez to pomóc ci rozwiązać problem. Zadaj sobie pytanie: czy jest tu coś, co mogłoby mi pomóc? To może być trudne zadanie. I nie zawsze może to do czegoś prowadzić. Ale prosząc o to, czasami możesz się wzmocnić. Możesz znaleźć co najmniej jeden punkt, aby poprawić to, czego dotyczyła krytyka. Możesz znowu iść do przodu i odzyskać pewność siebie i tego, co możesz zrobić. Zamiast tkwić w bezczynności i powtarzać w kółko to, co się działo w Twojej głowie. To może być szczególnie pomocne, jeśli już po raz piąty lub dziesiąty słyszałaś to samo od ludzi. W takim razie może być coś, nad czym chciałabyś popracować. Popraw swoją samoocenę. Odkryłem, że kiedy nauczyłem się poprawiać i utrzymywać poczucie własnej wartości na stałym poziomie, rzeczy nie zachodzą mi pod skórę tak często. Nie traktuję ich tak osobiście i zachowuję do nich zdrowszą perspektywę i dystans. Jednym z prostych sposobów, aby zacząć poprawiać swoją samoocenę już dziś, jest być milszym dla ludzi w swoim życiu. Możesz: Pomóż im praktycznie w jakiś kiedy potrzebują pomocy przyjaciela, aby znaleźć lepszą prawdziwy gdy większość ich świata może zniechęcać. Sposób, w jaki traktujesz innych ludzi, jest taki, jak oni najczęściej będą traktować Ciebie również na dłuższą metę. A co ważniejsze dla poczucia własnej wartości, kiedy jesteś miła dla innych, wtedy też traktujesz siebie i myślisz o sobie w milszy sposób. I powtórzże raz jeszcze przestań brać rzeczy zbyt osobiście. Chcesz się odstresować, w związku z tym odwiedź mój kanał YouTube gdzie znajdziesz śmiesznymi filmikami : 7Fun Lub po prosu sprawdzaj tu: złota7 Post Views: 294

jak nie brac do siebie wszystkiego